piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 32.

(...)
-Nie pójdziesz nigdzie sama.-odezwał się męski głos.

To był głos Justin'a. Odwróciłam się i od razu spojrzałam w jego czekoladowe oczy.Były pełne cierpienia i żalu.Patrzył na mnie i z niecierpiętliwością czekał jaki wykonam ruch.Chciałam go mocno przytulić ,ale moje czułam że moje ego by na tym ucierpiało.

-Nie będziesz mną rządzić,Bieber !-syknęłam i cofnęłam się na pięcie.
-Dobra,wal się, ja...sorry MY się o ciebie martwimy a ty masz to w dupie i idziesz gdzieś w nocy.Spójrz na Megan.-Pokazał ręką w stronę Meg i Harry'ego siedzących niespokojnie na kanapie.-Widzisz co jej robisz! Niszczysz ją psychicznie,ona się boi i martwi,ale jak zwykle dla ciebie najważniejsza jest twoja dupa.-
wygłosił mi długą "mowę".
-Ja..-nie wiedziałam co powiedzieć.-Pierdol się,Bieber.
-Właśnie będę szedł,przyłączysz się ?-zaśmiał się.
-Nie wolę nie...

Nagle poczułam jak coś zaczyna wibrować mi w kieszeni.Wyjęłam telefon i odebrałam.

-Zaraz będę wychodzić.-rzuciłam szybko.
-Właśnie co do tego..to dziś nie musisz przychodzić,coś mi wypadło.-zaśmiała się.-Więc do jutra.-rozłączyła się.

Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę schodów.Nie chciałam się obracać w stronę Justin'a,ale pokusiło mnie.Widziałam tylko jak wychodził z domu.Obróciłam jeszcze raz głowę i doznałam szoku.

-Megan!-krzyknęłam jej w twarz.-Wystraszyłaś mnie!
-Ja..przepraszam..-wyjąkała i od razu rzuciła mi się na szyję.

Tuliłyśmy się dość długo.Nagle poczułam że moja szyja staje się wilgotna ponieważ Meg zaczęła płakać.
Nie mam pojęcia dlaczego to robi.Czułam że łzy nabierają mi się do oczu.Nie mogę tego tak zostawić że ona płacze przeze mnie. Podniosłam lekko głowę i spojrzałam do przodu. Stał tam Harry i patrzył się na nas,nawet nie mrugnął,ale jak zobaczył że, się na niego patrzę szybko spuścił wzrok. Zamknęłam oczy i mocniej wtuliłam się do Megan.

-Dlaczego płaczesz?-wykrztusiłam.
-Ja..ja..-wyjąkała.

Nie powiedziała więcej nic,lecz puściła mnie i odeszła do góry.Byłam zmieszana.Jestem tu nie potrzebna. Megan przeze mnie płacze,Justin się złości, Harry jest zmieszany całą tą sytuacją i mam wrażenie że wszyscy mają mnie dość.Opuściłam głowę i zaczęłam płakać,zakryłam twarz dłońmi.Nagle usłyszałam głos.

-Nie płacz.-ktoś mnie dotknął w ramię.
-Harry,idź do Megan,ja nie wiem co się dzieje,nie chce żeby płakała...martwię się.-powiedziałam szeptem,nie mam siły na tą rozmowę,nie mam siły na nic.
-No to widzisz co ona czuje.
-Nie rozumiem.-podniosłam głowę.
-Nic jej nie mówisz...zastanów się,ona jest twoją przyjaciółką...-powiedział i poszedł na piętro.

Jestem w dołku psychicznym. Szczerze? Najchętniej bym teraz uciekła...

                                                                              *Oczami Justina*

-Nie..nie dam rady!-krzyknąłem przerywając pocałunek.
-Nie rozumiem..Justin,przyszłaś się pieprzyć czy kurwa co ?-zapytała trochę wściekła dziewczyna.

Odszedłem od niej i podniosłem koszulkę z podłogi ,ubrałem ją.Nie potrafię tego zrobić,to nie jest Victoria ,czuję się jak bym ją zdradził ,mimo tego że nie jesteśmy razem.

-Nie idź...-wyjąkała.
-Miley,kurwa ! Dość.-krzyknąłem i wyszedłem.

                                                                               *Oczami Megan*

-Czemu ona nie może tego pojąć że się martwię ?!-wykrzyczałam dławiąc się łzami.
-Meg,nie wiem...Ona też się martwi,wiesz?-zapytał Harry.
-Jakoś tego nie okazuje..-przewróciłam oczami.
-Może nie ma okazji...
-Nie wiem,Harry,nie wiem-westchnęłam.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jest post ;D Przepraszam że,tak długo nie było.. :( Powodem tego było : komputer w naprawie i moje lenistwo... Jeszcze raz PRZEPRASZAM <3

czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 31.

Ręce mi się trzęsą,nie umiem zapanować nad swoim ciałem,wiec całym ciężarem upadam na ziemię.Lezę na dywanie z podkulonymi nogami aż po brodę. On mnie kocha...albo nienawidzi. Zaciskam mocno oczy.Chcę się już obudzić.Po tym co przed chwilą usłyszałam nic mnie już nie zaskoczy,nic nie wywoła takiego szoku.Co mam teraz zrobić ? Coś mi mówi żebym z nim porozmawiała tak...szczerze, żebym o niego walczyła ,ale z pewnej perspektywy mam o co walczyć? Nie potrafimy się dogadać.Pewnie Justin ma zdanie :Jestem zabójcą nie mogę kogoś kochać,nie mogę wymięknąć. Przez pierwszy rok mojej "pracy" u Miley,miałam tak samo...ale miłości się nie wybiera,nie wiadomo kiedy przyjdzie...Nagle słyszę że dzwoni mi telefon.Podnoszę się i sięgam dłonią po niego.Leży na szafce nocnej..Patrzę na wyświetlacz :Miley. No super!Tego mi jeszcze brakowało,mieć jakieś "zadnie"...Niechętnie odbieram i usiadłam na podłodze opierając się o łózko.

-Hallo?-mówię cicho,ale tak aby mogła mnie usłyszeć.
-Victoria,jest sprawa...-zaczęła,ale jej przerwałam.
-Proszę,weź kogoś innego,ja nie dam rady iść na żadną akcję...proszę..-prawie błagałam.
-Nie chodzi o akcję-zaśmiała się.-A coś się stało?
-Nie ważne.-powiedziałam szybko.
-Bądź w magazynie za 15 minut.Jak nie to inaczej pogadamy.-rozłączyła się.

Chwyciłam się za głowę i cicho pisnęłam.Schowałam telefon do kieszeni .Ostatnimi siłami wstałam i wzięłam kurtkę.Ubrałam szybko i zaczęłam schodzić po schodach.Spojrzałam w stronę salonu.Justin siedział na fotelu i patrzył się w bliżej nie określony mi punkt. Megan prawie zasypiała na ramieniu Harry'ego który bawił się jej włosami.W pokoju panowała nieskazitelna cisza.Nikt nie nie mówił.Patrząc na ten obraz,poczułam że łzy mi się cisnął do oczu. Schodziłam już z schodów,gdy nagle Meg odwróciła się w moją stronę.Miała załzawione oczy.To straszne co się tu dzieje.

-Gdzie idziesz?-zapytała cicho,przełykając ślinę,tym samym przerywając ciszę.

Nie odpowiedziałam nic,widziałam że wszyscy się na mnie patrzą,oprócz Justin'a.Ruszyłam w stronę drzwi,dobra miejsca gdzie miały być drzwi,ponieważ są wyważone..Nagle usłyszałam głośny krzyk Megan.

-Nie idź!Proszę,nie zostawiaj nas tak teraz...-zaszlochała.
-Meg,muszę przykro mi...wrócę później.
-Vickie,posłuchaj Megan-powiedział stanowczo Harry.
-Nie mogę,przepraszam.

Przekraczając próg domu,poczułam że ktoś mnie łapie za rękę i nie pozwala się ruszyć.Nie odwracając się powiedziałam:

-Megan,muszę iść.-byłam pewna że to ona.
-Nie pójdziesz nigdzie sama.-odezwał się męski głos.

To był głos Justin'a. Odwróciłam się i od razu spojrzałam w jego oczy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej kochani ;( Coś mi sie zepsuł komputer i kończyłam pisać posta na tel. Nie wygodnie sie tak pisze ...nie wiem kiedy będzie sprawny....przepraszam tak bardzo :////

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 30.

                                                               Oczami Victorii *

Nie spodziewałam się tego że Justin mnie pocałuje.Był na mnie obrażony...Mimo tego,że kłóciłam się z Justin'em tęskniłam za smakiem jego ust,był takie słodkie ...Zerknęłam na Juss'a a on spoglądał w stronę schodów, więc mój wzrok powędrował w tą samą stronę.O,Megan i Harry przyszli.Ciekawe jak długo tu stali.Zobaczyłam na twarzy Meg uśmieszek,co oznaczało ze widzieli pocałunek.

-To co pogodziliście się ?-zapytał Harry spoglądając na nas.
-Pojebało cię,nie będę się z nią godził.-syknął Justin.
-I prawidłowo.-przewróciłam oczami,on jest irytujący.
-Ktoś cię o to pytał ?-spojrzał na mnie Justin.
-Możemy się nie kłócić chociaż przy nich?!-kiwnęłam głową w stronę pozostałej dwójki.
-Nie raz to robiliśmy, więc co ci szkodzi ?-przymrużył oczy patrząc cały czas na mnie.
-Bo nie chcę tego robić.-spuściłam głowę i ruszyłam w stronę schodów,nagle ktoś chwycił mnie za rękę.
-Nie skończyłem.-syknął.
-Ale ja tak.-szarpnęłam ręką uwalniając się z jego uścisku.

Poczułam jak łzy zbierają mi się do oczu.Nie zwracając na to mniejszej uwagi szłam na górę.Byłam już przed Harrym i Megan,którzy patrzyli się na mnie.. ze współczuciem ? Nawet nie wiem.Spojrzeli mi w oczy,a ja je zacisnęłam powodując że łza spłynęła mi po policzku.Będąc już prawie na przy końcu usłyszałam Harry'ego:

-Nie wstyd Ci?! Justin,ona przez ciebie płacze.
-Mam ją w dupie.

Słysząc zdanie wypowiadane przez Justin'a poczułam ukłucie w sercu.Otarłam szybko łzę,którą miałam na policzku i szybkim krokiem weszłam do mojego pokoju.Bez wahania rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.Mam to gdzieś czy mnie usłyszą...Nie musiałam długo na kogoś z nich czekać.Ale,ten kto przyszedł zaskoczył mnie totalnie...

-Justin,czego chcesz?-zapytałam, spadając twarzą na poduszkę-Wyjdź....
-Victoria...
-Wyjdź,kurwa!-krzyknęłam podnosząc się i stając przez nim.

Patrzyłam w jego brązowe oczy...Stałam przed nim twarzą w twarz.On utkwił wzrok we mnie a ja w nim. Przygryzłam lekko wargę,spoglądając na jego pulchne i różowe usta.Staliśmy tak przez dobrą minutę.Świetny czas na pocałunek,co nie? Ale ja potrafię wszystko zjebać,wiec znowu zaczęłam...

-Więc po co przyszłaś ?-zapytałam, z sztucznym uśmiechem.
-Czemu nie możemy normalnie pogadać?-zapytał, chrząkając.
-Bo z tobą nie da się normalnie gadać.-zaśmiałam się.
-Nie przesadzaj...kiedyś gadaliśmy.
-Tak,Justin kiedyś.-położyłam nacisk na słowo "kiedyś"-nie gadamy normalnie od wtedy co stwierdziłeś że nadasz mi przezwisko "suka" i będziesz go używał w każdym zdaniu wypowiadanym w moją stronę.
-To wszystko przez to że działasz mi tak na nerwy że nie wytrzymuję.-prawie krzyknął.
-To może się do mnie nie odzywaj !?-przymrużyłam oczy i potrząsam lekko głową.
-Jesteś tak bardzo wkurwiająca.-syknął.
-Skończyłeś?Mam dość.Idź sobie powyzywaj osobę w lustrze,bo ona na pewno na to zasługuje.-odwróciłam się na pięcie.-Nie wiem po co przyszedłeś...jesteś niczego nie warty..wyjdź!
-Chciałem ci powiedzieć że,cię kocham albo cię nienawidzę!Już sam nie wiem. Nie zrozumiem tego jak widok takiej małej suki może mnie uszczęśliwiać a równocześnie tak denerwować!-trzasnął drzwiami.

Jestem w totalnym szoku.Co on właśnie powiedział ? Niech mnie ktoś uszczypnie i powie że to nie zdarzyło się na prawdę...proszę...


                      ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć wam ;D
Ostatnio myślałam co napisać i wymyśliłam ;] Mam nadzieję że zostaliście mimo nieobecności ;* Dziękuję <3 Ps. Ale się porobiło u Justin'a i Vickie...



środa, 14 maja 2014

Info.

Cześć kochani ;]
Przepraszam was bardzo,bardzo,że do tej pory nie pojawił się ani jeden nowy post ;[ Ale,straciłam NA RAZIE wenę ;/ Chcę napisać coś,ale nie wiem co... PRZEPRASZAM WAS <3

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 29.

-Gdzie jest twoja przyjaciółeczka ?-zapytał jeden z nich.

Zrobił krok w moją stronę. Chwycił garść moich włosów i pociągnął do tyłu, w wyniku czego moja twarz była skierowana do sufitu.Boli,boli jak cięgnie mnie za włosy.Zacisnęłam mocno oczy z bólu.Nagle poczułam jak ktoś składa pocałunek na moim policzku a następnie pocałunki były składane niżej i niżej...Wzięłam głęboki oddech i..

-Greg to nie czas na zabawę !
-Wszystko musicie zepsuć.-wrzasnął.

Czyli ten co się do mnie się do mnie dobiera to Greg...Przewrócił oczami i cofnął się do tyłu.Zapłakałam głośno,co się teraz stanie? Czy ktoś mnie uratuje ?Z każdą minutą coraz bardziej panikuję...

                                                                *Oczami Justina*

Siedziałem za kółkiem samochodu,ponieważ Harry był za bardzo zdenerwowany...Gdy dojechaliśmy pod dom dziewczyn.Widziałem że drzwi są wyważone...Co się teraz dzieje z dziewczynami?Co z Victorią?Jeśli te gnojki je dotkną zabiję ich własnymi rękoma.Weszliśmy po cichu na górę po schodach.Głośny płacz Megan i krzyki dochodziły z jej pokoju.Harry już miał zamiar tam wbiec,ale go zatrzymałem.

-Najpierw idziemy do pokoju Victorii,ona powinna mieć pod łóżkiem pistolet.-powiedziałem po cichu.

Kiwnął głową i poszliśmy do pokoju.Schyliłem się i wyjąłem pudełko.Otworzyłem.Tak! Jest pistolet.Dałem Harry'mu i szybko poszliśmy do pokoju Megan.Otworzyłem szybko drzwi.Stałem sparaliżowany...gdzie jest Victoria !?Harry stał z wycelowaną bronią prosto w nich.

-Cześć..stary,skąd masz broń?!-zapytał ze zdziwieniem Tom.
-Nie twój pieprzony interes!-ryknął.-A teraz spierdalać!Zanim wymierzę po kulce dla każdego w łeb!-był tak zły że mógł to rozbić tu i teraz,ale się powstrzymywał z powodu Megan.
-Dobra,tylko nie rób nic głupiego.
-Dobra koniec.-powiedziałem stanowczo.

Odsunąłem się żeby mogli wyjść.Ale chyba im się nie śpieszyło.Podszedłem do Joha-był najbliżej.Chwyciłem go za kurtkę i szarpnąłem i w stronę drzwi.Uderzył się o framugę,ale mam to w dupie.Wyszedł a za nim reszta.

-Jeszcze się zobaczymy!-krzyknął Josh wychodząc.

Harry usiadł obok Megan,a potem zrobiłem to samo.Chwycił ją za rękę i potarł delikatnie.Ja się tylko przyglądałem i myślałem gdzie jest Victoria.Hazza spojrzał prosto w oczy Megan.

-Nic ci nie jest?-zapytał.
-Nie jest okej.Dziękuję wam-uśmiechnęła się cicho.

Nagle usłyszeliśmy głośny krzyk.Victoria!?To był jej głos...nic jej nie jest.Wziąłem głęboki oddech.Nagle ona stała w drzwiach pokoju Megan i patrzyła na nas jak na ufo.Czy ona była na imprezie?Tak mi się wydaje po tym jak jest ubrana.

-Co tu się dzieje?!Czemu nie mamy drzwi?-zapytała.
-Byłaś na imprezie?!-wstałem i podszedłem bliżej.
-No tak,a ty co moja matka!?-prawie pisnęła.
-Aha,chodzisz sobie na imprezy a Megan zostawisz samą?-przymrużyłem oczy.
-A ile ona ma lat?!Trzy?!-cały czas krzyczała,była trochę wypita.
-Nie podnoś na mnie głosu,suko.-syknąłem.
-A wal się Bieber!Nie wiem po co przyszedłeś...miałeś się do mnie nie odzywać.-przewróciła oczami.
-Przyszedłem pomóc Megan!
-Chyba już skończyłeś,więc spierdalaj nie chcę cię u mnie w domu!-tupnęła nogą.
-To do widzenia!-krzyknąłem i wyszedłem z pokoju,ale nie mogę zaprzeczyć jest słodka jak się złości...

Wyszedłem i wsiadłem do samochodu.Jechałem prosto do przyczepy.Jak ona mnie denerwuje.Wyciągnąłem papierosa i zapaliłem.Nagle mój telefon zaczął wibrować.Harry.Właśnie zapomniałem o Harry'm! Musze się tam wracać....

-Tak,stary zaraz po ciebie przyjadę.
-Jak mogłeś zapomnieć o najlepszym kumplu-zaśmiał się.
-Jakoś wyszło.-zakończyłem rozmowę.

Zawróciłem przy najbliższej okazji.Gdy dojechałem do domu Megan i jej przyjaciółki,myślałem że Harry będzie czekał pod domem.Ale się myliłem.Wszedłem do środka,pech chciał że Victoria siedziała na kanapie w salonie i oglądała jakieś bzdury.Gdy usłyszała że wszedłem od  razu podeszła do mnie bliżej.

-Co tu robisz?!Miałeś nie wracać.

Spojrzałem jej w oczy.Nie mogłem tego nie zrobić i nie minęła sekunda a ja rozbiłem swoje usta o jej...Tak za tym tęskniłem.Ona bez zawahania otworzyła usta dając mi lepszy dostęp.Nagle nasze języki zaczęły walczyć o dominację...Lecz odsunąłem się szybko zdając sobie sprawę że my się do siebie nie odzywamy.

-Co ty zrobiłeś?-zapytała,a jej głos drżał.
-Pocałowałem cię?
-Dobra,nie..nie ważne

Uśmiechnąłem się i zaraz spojrzałem w bok.Na schodach stali Harry i Megan i oglądali tą głupią szopkę.Zajebiście..

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 28.

                                                                 *Oczami Victorii*


Siedziałam na łóżku, sama w pokoju.Musiałam poukładać moje myśli.Pierwsza sprawa :Czy ja na pewno chcę tej roboty? Czy znowu chcę do tego wracać ? Dobra..to głupie pytanie.Wiadomo że nie chcę byś postrzegana jak teraz-Cukierkowa lalunia.To mnie dobija.Chcę znowu być tą dziewczyną którą ludzie się boją i patrzą na nią.Ale z drugiej strony,nie chcę żeby Megan miała przez to kłopoty...To jest niebezpieczne a w szczególności dla niej.Ona nic nie wie o tej pieprzonej robocie! Druga sprawa :Justin...czy coś jest ze mną nie tak? Czuję coś do niego...to znaczy tak mi się wydaje.Zachowuję się zapewne jak suka.Około miesiąc temu zmarł Max,aż mnie przetrzepało jak pomyślałam o nim.Czy coś do niego czułam? Tak.Ale jak się dowiedziałam że przespał się z tą dziwką od matmy,to całe uczucie, którym go darzyłam pękło.Tak jak by ktoś uderzył w lustro kamieniem... Jedna chwila i czułam jak rozwala się na miliony niewidocznych kawałków...Zniknęło.A wracając do Justina,to...kurwa,sama nie wiem! A jeśli nawet coś do niego czuję to zapewne on ma to w dupie.W ogóle jak ja bym mu to powiedziała ? Poszła do niego i wyznała że coś do niego czuję...Hahaha...przecież on by mnie wyśmiał,sama się z tego śmieję...to jest takie głupie.

                                                                 *Oczami Megan*

Stanęłam przy oknie i patrzyłam jak święcą gwiazdy...Dręczy mnie pytanie..dlaczego czuję coś takiego czego nigdy nie czułam...miałam chłopaka,ale to nie było to samo co jest teraz...Kiedy jestem obok Harrego czuję się inaczej,czuję motylki w brzuchu...Ten jego uśmiech,oczy,włosy...Dość!Co z tego że coś do niego czuję skoro on nie...przecież by mi powiedział ?A może nie.Kur...mam mętlik w głowie.Czy to...

-Meg..mogę wejść?-usłyszałam znajomy głos za drzwi.
-Tak.

Vickie otworzyła drzwi i stanęła ubrana w ciuchy na imprezę ?Po co się tak ubrała? Miała na sobie TO .Chyba nie ma zamiaru mnie nigdzie wyciągać...muszę poukładać moją burzę myśli a nie chodzić na imprezy.

-Idziesz ze mną do klubu?-zapytała uśmiechając się.
-Nie sorry...jakoś nie mam nastroju.
-Aha.Chyba że tak,ja wychodzę.-wyszła z pokoju a potem z domu,słyszałam tylko jak drzwi się zamykają.

Włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam słuchać muzyki oraz myśleć nad tym co czuję....

                                                            *    *    *    *    *
Zeszłam na dół żeby zrobić sobie coś do jedzenia.Chwyciłam nóż i miałam zamiar smarować kanapki masłem,ale oczywiście ktoś mi musiał przerwać.Usłyszałam głośne pukanie do drzwi...nagle ktoś zaczął krzyczeć.

-Otwórz to suko!
-Black,dziwko otwieraj!-krzyknął drugi głos.
-Otwórz albo wyważymy drzwi!!!-ryknął ktoś jeszcze inny.

To ich było trzech?O mój Boże....Spojrzałam na swoje ręce,całe zaczęły się trząść.Nie wiem co mam zrobić.Czuję jak przeszywa mnie atak paniki.Boję się.Jestem sama w domu...Co mam zrobić!? Co zrobić? Wiem zadzwonię po chłopaków.Szybko wybrałam numer Harry'ego i pobiegłam na górę,zamknęłam się w swoim pokoju i usiadłam na łóżku.

-Harry!Pomocy!
-Megan..co się stało?
-Ktoś tu jest...są pod domem..jest ich trzech.-wyszlochałam.
-Zaraz będziemy.-rozłączył się.

Nagle usłyszałam trzask wyrywanych zawiasów.Weszli do domu.Boję się..tak bardzo się boję...Usłyszałam kroki.Już po mnie.Wyczołgałam się pod łóżko i miałam nadzieję że oni mnie nie znajdą.Spojrzałam na drzwi.Klamka opadała na dół co znaczyło że się otwierają drzwi.Zajebiście zapomniałam zakluczyć ich.Spoliczkowałabym się w tym momencie za to,ale..nie mogłam.Poczułam jak ktoś szarpie mnie za włosy i krze wyjść..Super..po prostu...Łza spłynęła mi po policzku jak wstawałam,a następnie kolejna...Podniosłam wzrok.To oni...poznaję ich...do nich przyszła Victoria...wtedy co byli oni i Miley. Spojrzałam szybko na podłogę.Czułam ich wzrok na mnie.Nie lubię tego uczucia.

-Ty nie jesteś Black!Gdzie ona jest?-syknął jeden z nich,nie odpowiedziałam.Podszedł bliżej-Zadałem pytanie!-ryknął.
-Ja..ja nie wiem-jęknęłam.

Facet pchnął mnie na łóżko.Przygniótł mnie swoim ciężarem.Nie mogłam oddychać.Zaczęłam się wiercić.

-Nie mogę oddychać,zejść-powiedziałam cicho,nie reagował-Zejdź!-krzyknęłam mu prosto w twarz.

Wstał,ja siedziałam na łóżku.A oni nade mną stali...Nawet się nie zorientowałam a poczułam pieczenie na lewym policzku.Ten dupek mnie uderzył!Zapłakałam głośno...boję się...gdzie jest Harry ? Gdzie jest ta moja pomoc???




                                             

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 27.


                                                                   *Oczami Justina*

Wszedłem do naszej przyczepy ,na łóżku siedział Harry.Był zamyślony.Patrzył się w jeden nieokreślony punkt.Usiadłem na przeciwko.Byłem jeszcze trochę zły po tym co się stało jakieś 3 godziny temu.Nie mogłem uwierzyć że to zrobiłem,że się za nią wstawiłem.Jestem idiotą.Sam nie wiem czemu to zrobiłem.Czy ja czuje coś to tej suki ? Justin! Nie mów tak o niej-powiedział mi głos w głowie.Sam nie wiem czego się spodziewałem po tej rozmowie,jeśli można to tak nazwać,przez cały czas krzyczeliśmy...

-Tak w ogóle to:Cześć-prychnął Harry.
-No siema...
-Gdzie byłeś?-zapytał.
-A co ty moja matka?! Nie powinno cię to interesować.-syknąłem dość głośno.
-Dobra...już się spytać nie wolo-przewrócił oczami.
-Wkurzasz mnie,wiesz o tym?
-Co chwilę cie coś wkurza!Jak nie ja to Victoria,pomyśl trochę.
-Nie wymawiaj jej imienia przy mnie!-warknąłem.
-Nie że coś...ale gościu będziemy z nią pracować-zaśmiał się.
-Nic kurwa nie będziemy!!!-krzyknąłem i wstałem.

Otworzyłem drzwi i wyszedłem na dwór.Zimna fala powietrza uderzyła mnie od głowy do dołu.Patrząc na ciemne niebo zacząłem wspominać to co wydarzyło się wcześniej...

-Z tobą? Chętnie -powiedziałem z chrypką,wiem jak to działa na kobiety.
Ona odeszła w stronę magazynów. Podszedłem w stronę drzewa,oparłem się i czekałem aż dziewczyna wyjdzie.Nie musiałem długo czekać.Po tym jak wyszła ja wszedłem do środka.Stała tam Miley i kończyła wypalać papierosa.Podszedłem do niej bliżej.
-Czego chcesz Bieber?-syknęła -Nie mam dla ciebie roboty.
-Bo co dałaś jej?Ha-ha jeśli myślisz że jest niezastąpiona to się mylisz.
-Na pewno jest lepsza od ciebie.-jak to powiedziała podszedłem do niej bliżej,a ona się odsunęła.-Nie dotykaj mnie.
-A teraz nie dotykaj?A kiedyś to się chciałaś dotykać...
-Nie drąż tego tematu.-wiedziałem,trafiłem w jej czuły punkt.
-A dlaczego?-podszedłem do niej i delikatnie chwyciłem za ramię.
-Po chuja tu przyszedłeś?-zapytała cicho.
-Mam pomysł.-uśmiechnąłem się-Ty wywalisz Victorię z naszej grupy i dasz jej spokój...a ja w zamian dam Ci to co kiedyś Ci dawałem,znowu będzie tak jak dawniej,ile będziesz chcieć-mruknąłem jej do ucha,a ona pisnęła.
-Nie...Justin,nie mogę.-odszedłem od niej.
-To się wal.Jak znowu będziesz się chciała ruchać to idź do kogoś innego...suka-syknąłem jej w twarz i wyszedłem.

Co mnie zdenerwowało w tej rozmowie tak bardzo ? To że się przejmuję Victorią...ona powinna mnie nie obchodzić a nie ja będę się dla niej poświęcał...chociaż to nie jest poświęcenie,ale...kur...co mi tak na niej zależy!Wziąłem głęboki oddech.Wszedłem znowu do przyczepy i położyłem się na łóżko.

-Możesz mi powiedzieć co się stało?-zapytał Harry,ale on jest ciekawski.
-Dużo by opowiadać.-chciałem go spławić,ale się nie udało.
-Mam czas.
-Nie wiem co się ze mną dzieje..poszedłem do Miley żeby targować się z nią na temat Victorii,żeby dała jej spokój...ona mnie nie powinna interesować-krzyknąłem.
-Nie mów tak.A ja się przejmuję Megan i co ?
-To jest histeryczka-zaśmiałem się.
-Nie mów tak o niej!-warknął.
-Ona dzwoniła do ciebie od razu jak zobaczyła krew...-ponownie się zaśmiałem.
-Megan nigdy nie miała z takimi sprawami do czynienia więc się jej nie dziw...
-Niech Ci będzie...-prychnąłem.
-Stary...ja się chyba w niej zakochałem.
-Stary...wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze ? Że ja chyba też...